Praca na czarno - szara strefa
Niemiecką gospodarkę trapi stagnacja a szara strefa to już ok. 17% jej wielkości, na czarno pracuje ok. 5 mln. osób. W związku z tym rząd niemiecki postanowił zwalczyć pracę bez zezwolenia nawet w prywatnych domach.
Przyczyną wprowadzania tak drastycznych uregulowań prawnych jest zdaniem specjalistów ekonomicznych przeregulowanie gospodarki Niemiec, wysokie podatki oraz świadczenia socjalne, które w efekcie dają wysokie nawet na warunki europejskie koszty produkcji. Często godzina pracownika w branży budowlanej liczona jest od 30 euro. Nie można się dziwić, że w przypadku np. polskich pracowników (tych nielegalnie zatrudnionych) otrzymujących 6 euro za godzinę jest taki proceder opłacalny. Także obywatele Niemiec zatrudniani są na "czarno" i to oni stanowią większość wśród wspomnianej wyżej grupy 5 mln osób.
Nielegalne zatrudnianie nie będzie już od lipca wykroczeniem ale stanie się przestępstwem. Oznacza to nie tylko większą karę pieniężna lecz także poważną groźbę więzienia za jej niezapłacenie oraz wpis do rejestru skazanych - tak dla pracownika jak i pracodawcy. Przestępstwem będzie już zatrudnienie sprzątaczki w domu czy mieszkaniu lub zaangażowanie pomocy przy przeprowadzce, nieskomplikowanej naprawie albo tapetowaniu pokoju. Kara finansowa może być bardzo wysoka a jej minimalna stawkę projekt ustawy określa na 1500 euro. Firmy, które zatrudniały będą osoby bez pozwolenia na pracę zostaną wykluczone z przetargów na inwestycje publiczne. Od tego roku wykrywaniem pracy na czarno zajmują się służby celne, które tracą zatrudnienie na granicach z krajami, które weszły do Unii Europejskiej. Do tropienia nielegalnie wykonujących prace oddelegowano aż 7 tys. funkcjonariuszy a koordynowaniem ich działań w całych Niemczech zajmuje się utworzone biuro w Kolonii.
Kontrole i egzekucja Niedoinformowanie polskiego społeczeństwa o tych przepisach oraz "optymistyczna propaganda przedunijna" w naszym kraju może się skończyć dla wielu osób tragicznie. Już nie grozi im wydalenie z Unii (Układ z Schengen) ale więzienie! Po wejściu naszego kraju w struktury UE np. polska jednoosobowa firma hydrauliczna bez problemów może wykonywać zlecenia na terenie Niemiec. Istnieją obawy, że zaostrzone przepisy, o których piszę mogą być zastosowane wobec nich po to aby "wystraszyć" tańszych usługodawców z Polski. To że niemiecki klient na tym straci a wraz z nim idea UE może niestety nikogo nie interesować. Oby tak się nie stało.
Źródło: REGION Europy nr7