Polska diaspora?
Rafał wpuścił do swojego mieszkania rodzinę. Przyjechali rozglądnąć się trochę za pracą, a trochę w odwiedziny. Kiedy parę dni później przyszedł do domu po pracy, po rodzince nie było ani śladu. Razem z nią zniknął komputer, pralka, wieża CD i telewizor. To oczywiście extremum. Nie można uogólniać. Nie wszyscy Polacy przecież zachowują się w ten sposób. Jest i mnóstwo przykładów, które zaprzeczyłyby twierdzeniu, iż Polak Polakowi jest wilkiem. Niemniej jako mniejszość narodowa na obczyźnie prawie nigdzie się politycznie nie liczymy. Dlaczego? Jest nas przecież za granicami Rzeczypospolitej ponad 15 milionów, w samych Stanach Zjednoczonych 10 milionów.
Polacy w USA
Polish Americans mają kilkaset organizacji, które niestety często są ze sobą skłócone. Nie są w stanie stworzyć jednolitego głosu politycznego. W drugim największym mieście polskim – Chicago – gdzie proporcja milionerów z polskimi korzeniami jest pięciokrotnie większa od średniej w USA, gdzie jedna czwarta firm i połowa budynków czynszowych należy do ludzi polskiego pochodzenia, kapitał społeczny i finansowy w żaden sposób nie zostaje przełożony na inicjatywy kulturowe i polityczne. „Nie ma coś takiego jak polskie lobby. A szkoda” – powiedział kiedyś Zbigniew Brzeziński, jedyny Polak kojarzony z polityką USA ubiegłych lat.
Polacy w Niemczech
W Niemczech Polonia liczy ponad 3 miliony ludzi, którzy w większej części mają podwójne obywatelstwo. Główne skupiska Polaków to Zagłębie Ruhry oraz Berlin. Jednak poprzez dekret wydany w roku 1939 przez Niemcy nazistowskie, Polacy stracili status mniejszości narodowej. Po 1945 Polonia napływowa nie potrafiła już odtworzyć wspólnoty mniejszości narodowej, w przeciwieństwie do niemieckich obywateli w Polsce. Niemcy – a jest ich zaledwie 140.000 – reprezentowani przez organizację „Mniejszość Niemiecka” mają od 1991 regularnie swe mandaty w polskim sejmie. Podobnie jak w USA na terenie Niemiec działa sporo organizacji polonijnych, jednak i tu brakuje wspólnego głosu politycznego.
Niemiecki kabarecista Steffen Möller, znany wszystkim z polskiego serialu „M jak miłość” oraz z programu „Europa da się lubić” pisał w swej książce „Viva Polonia” (przez wiele miesięcy był to bestseller w Niemczech), że Polacy nie udzielają się w życiu publicznym i politycznym tak otwarcie jak na zachodzie. Polak zachowuje dystans, w Polsce nie ma otwartego politycznego wiecowania na ulicach, spory polityczne toczą się w mediach, nie publicznie. Möller twierdzi, iż Polacy nie śmieją się głośno w miejsca publicznych, są z rezerwą, trochę może podejrzliwi, sceptyczni. O polityce się dużo mówi, debatuje, ale w domu przy rodzinnym stole.
W Niemczech można spotkać wielu Polaków, którzy w szybkim czasie opanowali język i łaknąc rychłej asymilacji społecznej, wtopienia się w nią, dobrowolnie, bez najmniejszego przymusu z zewnątrz, wyparli się swej polskości, a czasem i rodziny pozostawionej na wschodnim brzegu Odry.
Są dobre przykłady ale jest też zazdrość i zawiść
W USA silną diasporę mają Ormianie. Jest ich 400.000. Za kapitał zebrany za oceanem budują drogi w Armenii i wyposażyli w meble ponad 180 szkół.
Innym przykładem są Żydzi. Stanowią oni 5-milionową wspólnotę, która ma niezwykle silne wpływy w polityce. Lobby żydowska jest zwarta i ma wspólne cele, mimo różnych organizacji, które się na nią składają. Z Ameryki płynie rocznie koło trzech miliardów dolarów do Izraela.
A u nas antysemityzm. Skąd on się bierze? Może widzimy jak się innym układa, a nam nie? Ogarnia nas zazdrość, często nawet zawiść. Jules Renard, pewien francuski pisarz, powiedział kiedyś: „Nie wystarczy być samemu szczęśliwym, do szczęścia potrzebne jest jeszcze cudze nieszczęście.” Lubimy na każdym kroku krytykować innych, ale samokrytyką i pracą nad własnym ego zajmujemy się znacznie rzadziej. Zdaniem Krystyny Jandy na podziw i szacunek ogółu może liczyć tylko osoba pokrzywdzona losem, biedna, chora.
Czyż nie słyszy się często, że nas, Polaków, nie szanuje się za granicą. Może kiedy bardziej krytycznie popatrzymy na własną osobę i zaczniemy siebie nawzajem szanować, wtedy i nas będą szanować.
Źródło: Twój REGION Europy nr7