• Piłkoszalony

    Polska piłka nożna i ja: bilans życia.
  • Kto tu jest Niemcem?

    Ljuba, Perse i Mehmet żyją i pracują w Niemczech, bo tak wyszło. Są obywatelami Niemiec, ale nie czują się Niemcami.
  • Niemieckie media - Kupieni dziennikarze

    “Kupieni dziennikarze. Jak niemieccy politycy, tajne służby i finansiści wpływają na media w Niemczech” - książka Udo Ulfkotte miała od 2014 roku już 6 wydań.
  • BANKSTERZY

    Banksterzy to tacy ludzie, którzy oferują parasol, kiedy świeci słońce. Ale jak tylko zacznie kropić, to ten parasol zabierają.
  • Riese mroczny olbrzym

    Góry Sowie są górami tajemnic. Znajduje się tam wiele kompleksów podziemnych korytarzy i hal. Co chcieli w nich umieścić hitlerowcy? Fabrykę broni rakietowej czy centra badawcze nad bronią atomową lub kwaterę główną samego Hitlera?
  • Pamiętniki Hitlera - Fałszerstwo stulecia!

    Spokojnie przyjąłem karę za własną głupotę, bo dałem się nabrać fałszerzowi Konradowi Kujauowi. Wkurzało mnie tylko podłe zachowanie redakcji i kierownictwa wydawnictwa, dla których przez 30 lat ryzykowałem zdrowie i życie — mówi Gerd Heidemann.
  • Alternatywa dla Niemiec

    Opinie, które jeszcze 10 czy 20 lat temu można było wyrażać bez problemów, w dzisiejszych czasach szybko są odrzucane jako populistyczne, radykalne, bez serca, niemoralne, itp. - mówi Frauke Petry.

Długie ręce służb?

Marek Stróżyk ur. w 1958 r. w Jeleniej Górze był tajnym współpracownikiem komunistycznych służb specjalnych, wojskowych - WSW i cywilnych – SB.  Od 22 lat polski wymiar sprawiedliwości odmawiał wyjaśnienia sprawy, którą od niedawna zajmuje się specjalna grupa policjantów nazywana "Archiwum X", badająca stare, niewyjaśnione i zagadkowe śmierci.

Do dziwnej śmierci Marka Stróżyka doszło w lipcu 1989 roku we Wrocławiu. Jego ciało wisiało na kablach przyczepionych do sufitu. Kabel dwużyłowy prowadził do rozpostarcia rąk do kształtu "ukrzyżowania". Nogi nie dotykały ziemi, były wyraźnie podkurczone, głowa pochylona. Sylwetka sprawiała wrażenie osoby "kłaniającej" się. Stopień skrępowania ciała uniemożliwiał samodzielne przygotowanie wiązań. Milicja stwierdziła samobójstwo. Sprawę szybko umorzono a dowody zniknęły. Świadkowie twierdzą, że już w “nowej Polsce" po 1990 roku byli zastraszani, gdy próbowali dociekać prawdy.

Samopowieszenie i samoodcięcie?

Wiszące ciało znalazła konkubina Stróżyka. Nie stwierdziwszy żadnych oznak życia  zatelefonowała do mieszkającej dwa piętra niżej sąsiadki. Ta wraz z córką przybyła na miejsce zdarzenia, a następnie wszystkie razem udały się do mieszkania Wandy S., skąd miały zawiadomić pogotowie i milicję. Po chwili do mieszkania Stróżyka przyszedł sąsiad, aby sprawdzić stan techniczny telefonu. Zwłoki nie wisiały już wtedy na kablach, a leżały odcięte na podłodze. Gruby okrągły kabel u belki stropowej został przy jednym końcu ucięty, natomiast przy drugim poszarpany i zerwany. Analogicznie sytuacja wyglądała przy ciele denata, gdzie fragmenty kabla na pętli wisielczej wskazywały z jednej strony przecięcie, a z drugiej zerwanie – brakowało też znacznej części tego kabla oraz całego, drugiego kabla płaskiego dwużyłowego, którym przewiązane były nadgarstki. Na prawej ręce denata pojawił się jego zegarek.
Po przybyciu na miejsce zdarzenia milicjantów szybko "odnaleziono" trzy listy pożegnalne. Listów tych nie widziała wcześniej konkubina Stróżyka, choć miejsce ich odnalezienia znajdowało się w pobliżu zwłok. Funkcjonariusze wbrew widocznym przecięciom kabli karykaturalnie udawali, że ciało "urwało się".  Plamy opadowe wykluczały śmierć przez pionowe powieszenie. Wbrew pisemnemu zaleceniu przez lekarkę pogotowia przeprowadzenia sądowo-lekarskiej sekcji zwłok, nieobecny na miejscu zdarzenia prokurator J. Szumski z Prokuratury Rejonowej Wrocław-Krzyki dokonał na Protokole Zgonu adnotacji: "brak podstaw do sądowo-lekarskiej sekcji zwłok".

W trakcie przesłuchań usiłowano wymusić na konkubinie odstąpienie od drążenia sprawy, początkowo oferując w zamian pomoc przy egzekucji alimentów. Sugerowano też grożące jej niebezpieczeństwo: "każdy kij ma dwa końce" oraz niezrozumiałe wówczas "I tak nie uda się Pani z tego zrobić sprawy politycznej". Później dokonano wielokrotnych włamań do należących do niej nieruchomości, wykonywano głuche telefony, a także nieznani mężczyźni grozili jej ówcześnie 13-letniej córce słowami: "i tak zabijemy twoją starą".

Foto: www.photoxpress.com

Całość w nowym wydaniu gazety, dostępnym w salonach EMPiK i RUCH oraz INMEDIO w całej Polsce.

Źródło: Twój REGION Europy nr13