Wadliwy formularz
Największy problem to dokument niemieckiego Urzędu Skarbowego. Od dwóch lat obarczony błędem, którego nikt nie koryguje.
Niemieccy przedsiębiorcy bardzo chętnie zatrudniają Polaków. Gwarantują im dobre warunki: cztery euro za godzinę pracy w sadzie, premie, przyzwoite warunki socjalne, a często nawet rozrywkę. Po pracy mają do dyspozycji świetlicę, gry, polską telewizję. Niestety niemieckie władze zezwalają tylko na kilkutygodniowe prace sezonowe. Wciąż nie zdecydowały się na otwarcie granic. Jednocześnie wprowadzają coraz więcej utrudnień. W tym roku to dodatkowe limity - gospodarz może przyjąć o 10 proc. mniej pracowników z Europy Wschodniej niż rok temu. Wszystko po to, by zapewnić pracę niemieckim bezrobotnym.
Politycy nie zamierzają poświęcać więcej uwagi otwarciu rynku dla Polaków. Radzimy sobie jednak sami. Polacy mogą prowadzić działalność gospodarczą na terenie Niemiec. Zakładane firmy mogą świadczyć także usługi w branży rolniczej. Choć ich rejestracja i prowadzenie przysparza jeszcze wiele kłopotów.
Największy problem to dokument niemieckiego Urzędu Skarbowego. Od dwóch lat obarczony błędem, którego nikt nie koryguje. Polski przedsiębiorca może starać się o przyznanie ulgi podatkowej, ale musi wypełnić ten formularz. Powinien w nim umieścić wysokość dochodów. Jednak w formularzu widnieje słowo „przychody”. Mylnie wpisana kwota może sprawić, że polski przedsiębiorca nie otrzyma ulgi podatkowej. Mimo, że o problemie donosił już “Wirtschafts Woche” - najpoważniejszy tygodnik gospodarczy Niemiec, nikt się nim nie zajął. Polska także nie domaga się korekty w niemieckim dokumencie. Polski przedsiębiorca sam musi więc radzić sobie z problemami. A jest ich więcej. Niemieckie banki nie chcą firmom polskich obywateli udzielać kredytów.
Źródło: REGION Europy nr18