Symbol polskiego winiarstwa
Wytwarzanie wina w Zielonej Górze, miasteczku wówczas prowincjonalnym, zaczęło się najprawdopodobniej w X wieku. Trunek ten był nieodłącznym elementem liturgii sprawowanych w religii chrześcijańskiej, wkraczającej wówczas na tereny słowiańszczyzny. Pierwsze wzmianki na temat winnic zielonogórskich pochodzą z 1314 roku. Wówczas to mieszkańcy miasta w tymże napoju szukali lekarstwa przed szerzącą się w mieście zarazą. Winnice musiały być już na tyle rozwinięte, aby ich owoce i przetwory mogły zostać uznane za środek pomagający w walce z chorobą oraz by plon starczył dla mieszkańców. Następne lata były łaskawe dla winiarzy zielonogórskich. W XV wieku w okolicach istniało już około 4000 winnic zajmujących 1400 ha, zaś wina z tego regionu znajdowały sympatyków w Gdańsku, Sztokholmie, Lubece i Rostoku. Dopiero w XX wieku nastąpił upadek winnic zielonogórskich. Na skutek wojen samo miasto było kilkakrotnie niszczone i od nowa budowane. Aby jednak zachować choćby wspomnienie po dawnej świetności winnic, uratowano i do tej pory pielęgnuje się 150 ha winnicy położonej na wzgórzu obok Palmiarni.
Dom Winiarza
Palmiarnia jest głównym atutem Zielonej Góry i ważną częścią jej historii, bowiem dzisiejsza restauracja jest jednym z czterech Domów Winiarza, który zachował się do dnia dzisiejszego. Z budowy domku położonym na Winnym Wzgórzu można wywnioskować, iż należał do bogatego producenta wina: dach jego zwieńczony jest tarasem, co świadczyło kiedyś o posiadaniu majątku wśród plantatorów. W 1956 roku obiekt ten został rozbudowany o szklany pawilon, gdzie przechowywano ozdobne rośliny doniczkowe. W latach 1960-1964 przemianowano go na Palmiarnię, w której znajdowała się kawiarnia, a w ciągu następnych lat również dyskoteka. Ze względów historycznych dzisiejsza Palmiarnia, choć mocno rozbudowana, wyglądem nadal przypomina charakterystyczny Domek Winiarza.
Zakaz sprzedaży wina!
Niestety nie wszystko jest takie piękne, jak by się chciało. Istnieje jedna podstawowa przeszkoda w produkowaniu win przez zielonogórskich plantatorów: jak na razie jest to dla nich zupełnie nieopłacalne, bowiem do tej pory nie mogą sprzedawać swoich produktów. Nasza winnica produkuje rocznie ok. 300-400 litrów wina. Możemy je rozdawać, ale tylko znajomym czy przyjaciołom – mówi jeden z plantatorów. Zielonogórscy winiarze nawet na znanym w całej Polsce zielonogórskim Święcie Winobrania nie mogli sprzedawać lokalnego wina. Turystów jak na razie nie brakuje, jednak istnieją obawy, że w końcu przestaną przyjeżdżać, bo większość jedzie na WINOBRANIE głównie po to, aby skosztować lokalnych win. Same budki z pamiątkami i koncerty mogą już nie wystarczyć. Winiarze jednak nie poddają się. Walczą, by choć na tak ważne dla miasta święto jak Winobranie dostać tygodniową dyspensę na sprzedawanie lokalnego wina. Los zielonogórskich winnic i produkowanych z nich win ma się polepszyć dzięki temu, że prezydent podpisał nowelizację ustaw o podatku akcyzowym oraz o rynku wina. Dzięki zmienionym przepisom możliwa będzie legalna produkcja tego trunku w małych winnicach. Pamiętajmy jednak, że nowe przepisy pozwolą na sprzedaż wina wyprodukowanego z tegorocznych zbiorów. A zatem podczas tegorocznego Winobrania wina zielonogórskiego jeszcze niestety nie kupimy. W takim razie trzymamy kciuki za wytrwałość zielonogórskich winiarzy!
Źródło: REGION Europy nr29