Przez żołądek do serca
Beata Steć: Powszechnie uważa się, ze niektóre owoce i warzywa mają znaczenie symboliczne, np. jabłko, które kiedyś symbolizowało wieczność, żywotność, a dzisiaj jest symbolem zdrowia i życia. Gdyby dysponował Pan koszykiem owoców i warzyw, którymi z nich obdarowałby Pan czołowych polskich polityków, np. Andrzeja Leppera, Donalda Tuska, Romana Giertycha. Jakie jest znaczenie symboliczne tych owoców czy warzyw?
Karol Okrasa: Oto moje typy: Andzej Lepper – Burak czerwony bo on ma zasado-twórcze skłonności (nać +27, korzeń +11), Donald Tusk – brukselka za zamiłowanie do stolicy Europejskiej, Roman Giertych – szpinak jako wskazówka bo dobrze przyrządzony jest smaczny i lubiany i to w każdym wieku.
Beata Steć: Czy polscy politycy mają ściśle ukierunkowane gusta kulinarne? Czy zauważył Pan jakieś szczególne preferencje, co do rodzaju potraw i trunków naszych polityków? Może jakieś konkretne przykłady?
Karol Okrasa: O to trzeba zapytać polityków, chyba jednak lubią bigos i flaki bo niezły bigos sami nam serwują, aż się flaki skręcają.
Beata Steć: Czy wiadomo Panu coś na temat gustów kulinarnych gości przyjeżdżających z zagranicy do Polski. Jeśli tak, co w Polsce smakuje obcokrajowcom? Czy chętnie jedzą nasze rodzime specjały czy wolą być wierni swojej narodowej kuchni?
Karol Okrasa: Goście w mojej restauracji, w której od miesiąca serwuję swoja autorska kuchnię, chętnie sięgają po staropolskie specjały. Bo też taką kuchnię im prezentuję, oczywiście w mojej interpretacji. Myślę, że tak jak my Polacy wyjeżdżając na zagraniczne wycieczki, chcemy spróbować specjałów tamtejszej kuchni, tak i oni są ciekawi tego, co może im zaoferować bogata staropolska kuchnia. Miłe jest jednak to jak fantastycznie i spontanicznie reagują, gdy już jej skosztują, gdy są zaskoczeni jak dobrze można zjeść w Polsce. Smak pierogów, dziczyzny i grzybów wprawia w zadziwienie nie jednego gościa.
Beata Steć: Jaką dietę zaleciłby Pan politykom, aby efektywnie pracowali, czy spożywane przez nas posiłki mogą wpływać na pracę naszego mózgu, na nasze samopoczucie, emocje, refleks i koncentrację?
Karol Okrasa: Staropolskie powiedzenie mówi, iż „Polak głodny, to Polak zły”. Przypatrując się poczynaniom naszych polityków zastanawiam się czasami, czy oni w ogóle jedzą? Oczywiście, to co jemy, kiedy i nawet jak jemy ma kolosalne znaczenia dla naszego organizmu, a co za tym idzie pracy wszystkich jego integralnych części, w tym pracy mózgu. Moja rada jest dla wszystkich jedna i ta sama. Obowiązkowo śniadanie żeby się obudzić i trzeźwo myśleć. Obiadek zawsze o tej samej porze i koniecznie zamknięty spacerkiem na świeżym powietrzu przynajmniej półgodzinnym. No i kolacja również spokojna w miłej atmosferze i przynajmniej 2 godziny przed snem. Od tego trzeba zacząć. Reszta to oczywiście kompetencje i wrodzone zdolności do wykonywania określonej pracy. Natury nie oszukamy.
Beata Steć: Gazeta Region promuje polsko – niemieckie stosunki sąsiedzkie, jak powinien wyglądać świąteczny stół kiedy spodziewamy się gości z innego kraju, np. Niemiec.
Karol Okrasa: Zdecydowanie stół staropolski, zgodny z obyczajami i tradycja. Nasza spuścizna kultury jedzenia i przyrządzania posiłków jest tak fantastyczna, że nie mamy się czego wstydzić. Co więcej my mamy się czym chwalić. Pamiętajmy, że zawsze nam lepiej wyjdzie to co nasze niż kopia tego co obce. I tylko wtedy nasi goście poczują, że są w Polsce.
Beata Steć: Jakim trunkiem i specjałem kuchni polskiej poczęstowałby Pan Kanclerz Niemiec Angelę Merkel w naszym kraju?
Karol Okrasa: Panią Kanclerz Angelę Merkel poczęstowałbym pierogami z pieczonej gęsi z sosem z kiszonych ogórków.
Beata Steć: Przez żołądek do serca? Czy ta maksyma sprawdziła w Pańskim życiu? Może zna Pan jakieś spektakularne przykłady?
Karol Okrasa: Mój przypadek jest przypadkiem szczególnym, ponieważ swoją żonę poznałem w szkole średniej – technikum gastronomicznym, do którego razem uczęszczaliśmy. Monika śmieje się, iż poszła do tej szkoły, by mnie poznać – z kuchnią ma tyle wspólnego, że sprząta w niej, kiedy ja gotuję. Dlatego w naszym domu wielkim wydarzeniem jest fakt przyrządzenia przez żonę posiłku. Jestem wtedy cały do jej dyspozycji – uwielbiam zaskakiwać i być zaskakiwanym kulinarnie. Potrawy Moniki są zawsze wieeelkim zaskoczeniem. Mój przyjaciel, który nie jest jeszcze mężem spotykając się z potencjalną kandydatką zawsze dzwoni do mnie po rady kulinarne. On zaskakuje swoje partnerki właśnie poprzez żołądek. Musimy jednak poznać na początku gusta kulinarne partnerki, by nie zaserwować jej potrawy, na którą nawet nie spojrzy, bo wtedy nie spojrzy również na nas.
Źródło: REGION Europy nr17