Niemcy budują!
Dobre perspektywy eksportowe dla polskich producentów wyrobów budowlanych i rzemieślników. Mimo kulejącej gospodarki Niemcy zbudowali w 2004 r. więcej domów jednorodzinnych. Ostro też zabrali się do remontowów i modernizacji
Trend utrzyma się długo
Wprawdzie niemiecki rynek budowlany od lat jest pogrążony w letargu, ale - jak się okazuje - nie cały. Wyjątkiem jest budownictwo mieszkaniowe, które w Niemczech jest głównym filarem branży. W 2004 r. u naszych zachodnich sąsiadów powstało 252 tys. mieszkań, o blisko 5 proc. więcej niż w 2003. Aż 177,2 tys. z nich to domy jednorodzinne (w 2003 r. - 165 tys.). Jak podał Federalny Urząd Statystyczny Niemcy zainwestowali w „mieszkaniówkę” ponad 44 mld euro. Do tego aż 75 mld euro wydali na remonty i modernizacje. Ten trend najpewniej utrzyma się długo, bo - według federalnego ministerstwa budownictwa - w ciągu 20 lat co drugie mieszkanie przejdzie remont. Niemcy w pierwszej kolejności będą docieplali swoje domy i mieszkania, wymieniali instalacje grzewcze i okna - aż 144 mln w ciągu 20 lat! Przedstawiciele Targów Lipskich, którzy zaprezentowali te dane w Polsce, liczą, że zachęcą nasze firmy do udziału w targach budowlanych „Baufach” i „Innbau” (na początku lutego). Kierownik tych targów Bernd Blaufelder przekonuje, że niemieccy inwestorzy starają się budować oszczędnie, co oznacza, że zwracają uwagę na relację między jakością wyrobów a ich ceną. A w tym porównaniu materiały niemieckie często przegrywają z polskimi gdyż zdaniem niemieckich specjalistów polskie okna i drzwi, szczególnie drewniane są bardzo wysokiej jakości.Największe szanse mają polscy producenci, którzy oferują wyroby wymagające dużego nakładu pracy ludzkiej. Ta jest bowiem w Niemczech znacznie droższa niż u nas.
Polscy producenci są sceptyczni
Mniej entuzjastycznie o niemieckim rynku wypowiadają się przedsiębiorcy, którzy dobrze go znają. Np. właściciel firmy Pinus Jerzy Smolarczyk twierdzi, że przestał eksportować swoje drewniane okna i drzwi, bo niemieccy odbiorcy proponują mu zbyt niskie ceny. Wyruszył więc na podbój rynków angielskiego, irlandzkiego, francuskiego i amerykańskiego. Dla wielu główną barierą jest kurs euro. Wielu narzeka też, że polskie firmy, konkurując w Niemczech, wyniszczają się nawzajem. Lepiej na tamtym rynku radzą sobie za to duzi producenci. Np. producent okien dachowych „Fakro” w 2004 r. Zwiększył eksport do Niemiec o 20 proc. (w liczbie sztuk okien dachowych, których Fakro jest jednym z największych na świecie producentów).
Fachowiec z Polski
Oszczędni Niemcy chętniej korzystają też z usług polskich fachowców. Niedawno „Berliner Zeitung” alarmował, że na berlińskich placach budów coraz częściej można zobaczyć samochody z polską rejestracją. Należą one do legalnie działających tam rzemieślników, którzy rejestrują w Niemczech jednoosobowe firmy. Gazeta powołuje się na dane związku budowlańców IG Bau, z których wynika, że liczba zgłoszeń samodzielnej działalności gospodarczej dokonanych przez Polaków w Berlinie wzrosła z 289 w 2003 r. do 2732 w roku 2004. Liczba samych glazurników w rok skoczyła z 230 do 1204. Według Federalnego Urzędu Statystycznego, w 2004 r. inwestycje budowlane w Niemczech pochłonęły przeszło 205 mld euro. To prawie pięć razy więcej niż tegoroczny budżet Polski! We wschodniej części Niemiec najatrakcyjniejsza dla firm budowlanych jest Saksonia. W ubiegłym roku wartość inwestycji budowlanych na jednego mieszkańca Lipska wyniosła aż 954 euro, przy niemieckiej średniej 533 euro.
Źródło: REGION Europy nr11